Wyhoduj sobie religie

Na wstepie zaznacze, ze nie wierze w Ewolucje. Tzn. jestem pewien, ze ona jest wszechobecna, bo jej mechanizm jest jak najbardziej oczywisty i niepodwazalny. Nie wierze natomiast, ze jest to jedyny mechanizm, jaki doprowadzil do dzisiejszego stanu fauny i flory.

Czemu? Bo chodzilem na Algorytmy Ewolucyjne i wiem, ze to strasznie powolny proces, wiec albo mylimy sie co do datowania dinozaurow, albo ...No wlasnie. Na Ewolucyjnych omawialismy taki algorytm, w ktorym oprocz osobnikow ewoluowala takze... ewolucja. Pomyslcie - to ma sens. Jesli wszystko w przyrodzie podlega prawom ewolucji, to... te prawa takze. Byc moze kiedys np. prawa te byly nieco inne. Rzecz jasna nie chodzi mi o 'meta-prawo' ewolucji - czyli ze losujemy i wybieramy najlepsza opcje i poprawiamy rozklad. Chodzi mi o takie detale jak na przyklad tempo zmian, mutacji, ilosc osobnikow bioracych udzial w rozmnazaniu itd. Moze to sie zmienialo, a po osiagnieciu w miare sensownych rezultatow proces spowolnil, aby czegos nie zepsuc - to sie w informatyce nazywa algorytm wyzarzania, zas w kowalstwie nazywa sie proza zycia [im dzielo blizsze ukonczenia tym subtelniejsze powinny byc ruchy dluta].

Ale do rzeczy. Jako informatyk, patrze na wiele rzeczy z otaczajacego mnie swiata, jako na roznego rodzaju gry. Ale nie tak jak sugeruje moja mama, czyli, ze "tobie sie chyba wydaje, ze to jakies pieprzone VR", tylko takie, no wiecie,...gry. Takie, ze np. graczami sa panstwa, a gra w ktora graja to cos ala monopoly. Albo graczami sa dziewczyny, a graja w cos w stylu podchodow. No nie wiem, jak to wytlumaczyc komus, kto nie wie co to jest gra. Jest duzo ksiazek o teorii gier - polecam.

W tym spojrzeniu chodzi o to, ze jesli da sie graczom dosc duzo czasu, to oni w koncu rozpykaja zasady gry i zoptymalizuja swoje dzialania. Czasami nawet przelamia swoj egoizm i zamiast sie nachapac, sprobuja wejsc w jakis sojusz z innymi graczami. I - uwaga - tak naprawde zrobia to wlasnie z egoizmu, tylko w bardziej wyrafinowanej postaci. Okazuje sie, bowiem, ze byc zlodziejem, wcale sie nie oplaca w kraju, w ktorym sa wiezienia. Trzeba isc na kompromisy, dla wlasnego dobra, jesli sie wie, ze przed Toba jeszcze dluuga gra. Co innego jesli wiesz, ze zostalo Ci tylko tydzien zycia. O tym rowniez mowi teoria gier. Polecam.

No wiec graczem moze byc wszystko, np. cale panstwo, albo spoleczenstwo. Co sie oplaca spoleczenstwu? Byc. W zasadzie wszystkie twory na ziemi, chca byc. Istniec jak najdluzej. Czemu? Niektorzy mowia, ze chodzi o instynkt samozachowawczy, o milosc do zycia itd. No jasne. Ale czemu? Odpowiedz jest znowu bardzo prosta. Nie chcesz - nie zyj. Pytanie: ile niezyjacych osob chodzi po ziemi? Niektore zrodla podaja ze okolo dwoch. To wszystko bardzo proste - jedyny sensowny wybor, to miec instynkt samozachowawczy. Tu nawet nie chodzi o sens. Tu chodzi o to, ze inny wybor oznacza koniec gry. Zatem co sie oplaca spoleczenstwu? Trwac. Swiat jest pelny homeostatow, czyli tworow, ktore specjalizuja sie w przetrwaniu. Czemu? Bo te co sie nie specjalizowaly juz dawno zniknely.

Zatem spojrzcie teraz sobie na Dekalog i zastanowcie sie, czy mogloby w nim zabraknac ktoregos z przykazan. Wiem, ze to troche obrazoburcze, ale pozwolcie sobie na ten eksperyment myslowy. Czy uslyszelibyscie dzisiaj o Dekalogu, gdyby nie to, ze jest on taki jaki jest i dzieki temu przetrwal w swiadomosci na tyle dlugo, abyscie mogli o nim uslyszec? Na przyklad: "Czcij ojca i matke swoja". Przeciez to gwarancja przetrwania tradycji i kultury. To jest instynkt samozachowawczy tego tworu jakim jest religia. Albo czy mogloby zabraknac "nie zabijaj"? Ile osob przetrwaloby do dzisiaj i ile osob chetnie by sie przylaczylo do wyznawania religii, ktora nie gwarantuje pokoju? Mam wrazenie, ze 'objawione prawdy', najprawdopodobniej wczesniej czy pozniej musialy sie komus wykluc w skale i raz wyklute juz musialy przetrwac w sercach milionow. Losuj, losuj, zostaw najlepiej przystosowane, usun reszte.

Przepraszam wszystkich, ktorzy uwazaja, ze to bylo zbyt cyniczne. Ja sam mam nadzieje, ze takie wlasnie jest. Nie mniej nie zasmucilbym sie, gdyby planem naszego Stworcy bylo nie tylko stworzenie Adama i Ewy na drodze ewolucji od ryb i ssakow, ale takze objawienie im prawd o zyciu na drodze trial&error.

Popularne posty z tego bloga

Szczęście jako problem inżynieryjny

Kilka rzeczy, o których żałuję, że nie powiedziano mi, gdy byłem młody

Produkt: Ojciec*