Koszmary

Miewam bardzo sprytne sny. Przynajmniej te, ktore pamietam, zawsze maja w sobie cos oprocz porabanej fabuly - jak dobry film intrygujacy watek, ale i niestandardowa forme podawcza. Osobiscie wierze, ze w snach probuje sie ze mna skontaktowac moja podswiadomosc. Zawsze, gdy mam podejrzenie, ze sen zawieral przeslanie, zamiast siegac do sennika, zadaje sobie szybko pytanie o pierwsze skojarzenie jakie przyjdzie mi do glowy, gdy mysle o danym symbolu. I jakkolwiek moge sie mylic co do zalozenia, ze sny usiluja mi cos powiedziec, o tyle wnioski do jakich dochodze juz na jawie analizujac pierwsze skojarzenia, na pewno sporo mi o sobie mowia.

Sny to swego rodzaju pulapka. Jesli trafi nam sie jeden z tego rodzaju, w ktorym nie mamy sie dowiedziec, ze nim jest, to sie nie dowiemy i sztuczny swiat choc nielogiczny, ulomny i ograniczony, poznawac bedziemy w sposob doskonale nielogiczny, ulomny i ograniczony, tak by nigdy nie odkryc jego nielogicznosci, ulomnosci i ograniczenia. Fajnie byloby moc wywolac taki efekt u widzow w kinie, czy graczy komputerowych - moznaby oszczedzic na efektach i procesorze. Ogladaliscie Matrixa, Vanilla Sky, Szosty Zmysl, Memento, Sekretne Okno. Byc moze czytaliscie Perfekcyjna Niedoskonalosc, albo Lema. Pewnie juz sie domyslacie czego sie boje. Nie, nie mam paranoi. Nie watpie w prawdziwosc otaczajacego mnie swiata. Musze w nia wierzyc -- to jedyna sluszna strategia, pozwalajaca zachowac zdrowy umysl. Wszystkie niewygodne pytania, a jest ich przeciez duzo, na co dzien zostawiam bez odpowiedzi, bo wiem, ze nic madrzejszego niz 42 nie wymysle. Wyparcie. Pomysle o tym w niedziele. Albo za tydzien. Albo w ogole po co myslec, przeciez wiem co robic w zyciu i bez tego.

Za dnia potrafie sie odgrodzic od tych tematow. Nauczyly sie mnie dopadac we snie. Mialem ostatnio koszmar, podobny w swej perwersji do The Total Perspective Vortex. Bylem w nim tylko ja, pustka, lustro i ja w nim. I nieskonczenie duzo czasu. Swiadomosc, ze nie opuszcze tego niebytu dopoki nie porozmawiam z moim odbiciem. Szczerze, nie na odwal sie. Na powazne tematy. Moge przybierac cyniczne pozy, zbywac to zartami, odkladac na pozniej - ale on bedzie tam czekal i bedzie swym wykrzywionym odbiciem obnazal przede mna moja wlasna hipokryzje. W lustrze mam powiekszony nos - sniac nie zrozumialem tego, ale po obudzeniu nawiazanie do Pinokia bylo oczywiste. Dialog odbywa sie nie do konca werbalnie - usta nie poruszaja sie, to raczej gonitwa mysli kogos kto patrzy rano na siebie przy goleniu, niz rozdwojenie jazni. Nie umiem przytoczyc dokladnie pytan ani odpowiedzi, nie mniej moja wersja Opowiesci Wigilijnej szla jakos tak:

  • Wierzysz w Boga?
  • Tzn. w kogo? Jahwe? Kriszne? Jezusa? Czy Budda sie liczy jako bog? Wierze, ze nalezy postepowac dobrze dla innych. Zgadzam sie z dekalogiem. Popieram idee Jezusa...i jego idee.
  • Ale czy wyznajesz Chrzescianstwo albo Buddyzm, czy tylko usilujesz sie wymigac?
  • Nie, raczej nie wierze w zadne rytualy. Nie pasuje mi zadna religia z calym obrzadkiem od A do Z. Mam nadzieje, ze kimkolwiek okaze sie byc Bog, nie bedzie mu przeszkadzalo, czy ktos byl Katolikiem, Grekokatolikiem, Anglikaninem, czy tez rozczytywal sie w Koranie. A przynajmniej, jesli Bog mialby faktycznie okazac sie tak wybredny, to ja nie chce w niego wierzyc.
  • Jesli Bog faktycznie jest bogiem, to gowno go obchodzi czy ci sie podoba jego wybrednosc czy nie. Jesli jedyne czego od ciebie wymaga w zamian za zycie wieczne to klekanie do rytmu i cytowanie jego publikacji, to chyba moglbys sie wysilic i odgadnac jego imie?
  • Ale przeciez jest tyle religii do wyboru - ktorakolwiek z nich okazalaby sie ta jedyna sluszna, to ponad 3/4 ludzkosci zostanie potepiona. Mam przesrane w takim totolotku. Naprawde moje zycie wieczne mialoby zalezec od takiego dramatycznego wyboru podyktowanego przez jakiegos bajkowo-dziecinnego...
  • ...a czyz sama idea zycia wiecznego nie jest bajkowo-dziecinna?
  • Fak..tycznie...jest. Wiec co? Zgine i juz? Nic dalej nie bedzie?
  • W mikolaja bylo latwiej przestac wierzyc co?
  • Ale?..ale jak mam niby zyc z tym wyrokiem?
  • Posiedzisz tu, az wymyslisz cos, co by nie bylo bajkowo-dramatyczno-dziecinne. Jestes taki twardy, nie potrzebujesz reniferow, klekac do rytmu, ani kadzidelek, to pewnie masz jakis swietny i sensowny model tego calego swiata. Czekam...

I cale szczescie, ze w tym miejscu sie obudzilem, bo nie wiem jaka jest odpowiedz i jaki jest sens. Szczerze mowiac, zupelnie mi to zwisa, teraz gdy jestem przytomny. Koszmarnosc tego koszmaru polegala wlasnie na tym, ze bedac w nim, nie mialem kontroli nad priorytetowaniem moich mysli. Cala swoja jaznia bylem skupiony na tym jednym jedynym zagadnieniu - na pustce z jaka graniczy ostro moje krociutkie zycie.

Umiejetnosc okrajania wlasnej percepcji i tworzenia dziwnych swiatow we snie, to efektowny bajer. Mozliwosc ucieczki od niewygodnego tematu i kontrolowanego przyciecia prawdziwego swiata do rozmiarow, ktore jestesmy w stanie przelknac, to olbrzymi dar jaki dostalismy w pakiecie oprogramowania naszego przerosnietego, zadajacego za trudne pytania mozgu. Oby ta czesc softwareu nigdy nie nawalila mi za dnia. Ignorance is bliss.

Cos Wam powiem jesli chodzi o sens zycia -- nie szukajcie go na cudzych blogach, to raz. A dwa, w ogole go nie szukajcie. Nadajcie go zyciu sami. Bo ono samo z siebie go nie ma. Bedzie go mialo akurat tyle ile Wam uda sie go w nie wlozyc. Sami uporzadkujcie ten chaos, ktory Was otacza. Wprowadzcie wlasne, dobre reguly. Ocencie przed snem swoje wlasne dokonania, uzywajac Waszej wlasnej skali. Traktujcie swiat poblazliwie jak kretyna. Wyruszcie w misje, w czelusc tego bajzlu, traktujac siebie samych jako punkt odniesienia, jako ostoje sensu i rozsadku. Nie namawiam do anarchii, pluralizmu ani anarchii -- po prostu przestancie liczyc na to, ze wszechswiat Wam powie co macie robic, bo jest starszy.

Jako, ze poprzedni akapit byl tak patetyczny, ze az prawie go skasowalem, to posune sie jeszcze o krok dalej i dam Wam linka do kawalka kradzionej ksiazki. Google: Śpiew Ptaka "Zatruta Strzała". Kiedys sie przy tym opowiadaniu usmiech wycisnal mi lzy.

Popularne posty z tego bloga

Szczęście jako problem inżynieryjny

Kilka rzeczy, o których żałuję, że nie powiedziano mi, gdy byłem młody

Produkt: Ojciec*