Wirtualne pieniadze

Oczywiscie to pewnie jakis ekonomiczny belkot, ale naszla mnie ostatnio taka mysl. Czy to by cos zmienilo [na lepsze], gdyby jakas czarodziejska sila sprawila, ze kazdy obywatel Polski, odzyskalby z powrotem caly swoj 19% podatek. Dla uproszczenia zalozmy, ze kazdy placil dokladnie 19% i teraz nagle w jego portfelu te pieniadze nadal sa. Czy to nie spowodowaloby natychmiastowej inflacji, ktora [gdyby jakos ja okielznac] i tak ustabilizowalaby ceny na po prostu o 19% wyzszych? Albo moze patrzac na sytuacje od drugiej strony: czy to, ze kazdemu z nas zabierane jest 19% z pensji nie sprawia czasem, ze nauczylismy sie o wszystkim myslec w kategoriach 'brutto/netto'? Czy nie jest, aby tak, ze negocjujac stawke godzinowa za nasza prace uwzgledniamy automatycznie, ze czesc pieniedzy nigdy nie zobaczymy? Czy nie jest, aby tak, ze w naszym kraju wszystkie ceny sa odpowiednio przeskalowane?

Zaintrygowalo mnie to, musze przyznac. No, bo, jesli faktycznie zalozyc, ze powyzsza teoria 'psychologiczno-socjologiczno-ekonomiczna' jest sluszna, to w istocie podatek pobierany jest z jakiejs wirtualnej puli pieniedzy, ktora widzimy tylko na kilku wydrukach i zeznaniach, czyli czysto wirtualnie. Nieco bardziej materialna stycznosc z tymi pieniedzmi ma pewnie pracodawca, ktory je przelewa na konto urzedu skarbowego. Podejrzewam jednak, ze tak naprawde te pieniadze nigdy sie nie materializuja. Jedyny slad po ich bytnosci to cyferki na wyciagach bankowych. Ale przeciez, koniec koncow, spora czesc podatkow w koncu zostaje na cos wydana. Na mosty, szkoly, lecznictwo. I tutaj zaczyna sie dla mnie cos intrygujacego. Mianowicie, skoro te pieniadze pochodza z wirtualnej puli, o ktorej wiekszosc z nas nauczyla sie juz dla swietego spokoju nie myslec, to czy nie powoduja zametu i zawirowan na prawdziwym rynku pracy i towarow?

Popularne posty z tego bloga

Szczęście jako problem inżynieryjny

Kilka rzeczy, o których żałuję, że nie powiedziano mi, gdy byłem młody

Produkt: Ojciec*