Posty

Wyświetlanie postów z 2015

Dlaczego warto uczyć się matematyki?

(taką mniej-więcej mowę miałem okazję wygłosić na lekcji matematyki w XV LO) Odpowiem na to pytanie bardzo osobiście, poprzez wyjaśnienie dlaczego wierzę w portal matmat.edu.pl. Zamieszkujemy jako homo sapiens straszną niszę ekologiczną - niszę, w której dominację zdobywa się nie siłą mięśni, ale siłą intelektu. To jest straszne, bo jeśli próbujesz z białkowatej breji zbudować komputer, to ciężko o taką precyzję by dać mózgowi dość mocy obliczeniowej by umiał unikać śmierci ze strony drapieżnika, samemu polować i zabijać inne zwierzęta, a jednocześnie by nie dotarła do niego dość oczywista, straszna, prawda. Ja umrę. Moja żona - umrze. Mój roczny synek - też kiedyś umrze. Oczywiście homo sapiens nie zaszłoby daleko, gdyby każdy kto dochodzi do tego fundamentalnego być albo nie być, zaszywał się chlipiąc w kącie i popadał w depresję lub popełniał samobójstwo. Z definicji, ci którzy popełniali samobójstwa nie przetrwali:) Wykształciły się więc różne paradoksalne mechanizmy ra

Singularity Sringularity

Singularity Chciałbym najprzystępniej jak tylko się da, podzielić się moimi wątpliwościami na temat singularity. Na wstępie uprzedzę, że mimo, że temat jest bliski mojemu sercu, jako informatykowi, to absolutnie nie uważam się za eksperta w dziedzinie sztucznej inteligencji, sieci neuronowych czy innych rzeczy o których będę pisał, zatem pytania, które poniżej formułuje należy rozumieć właśnie tak - jak pytania. Chętnie sam poznałbym na nie odpowiedzi. Czym jest singularity? Można pewnie definiować to pojęcie różnie. A zatem można i tak, by było łatwiej (ciekawiej!) z nią polemizować:) Chciałbym dzisiaj polemizować z takim oto podejściem: Ludzie budują co raz szybsze komputery . W końcu zbudują komputery inteligentniejsze od nas, które będą mogły skonstruować jeszcze doskonalsze maszyny, itd. itd. a wszystko to w coraz szybszym tempie, aż w końcu zwykłe homo-sapiens nie będą w stanie nadążyć ani nawet zrozumieć co jest grane. Rozumowanie to opiera się między innymi na prawdziwej o

"Wy, którzy mówicie językami, wciąż kłamiecie…"

Tytuł to piękny cytat z sagi o Enderze, wygłoszony w trakcie międzygatunkowej rozmowy, ganiący ludzi, przypominając im, że każda wypowiedź ubrana w słowa, jest tylko przybliżeniem prawdy. Wypowiadające tę kwestię "drzewo", nie miało tego problemu rozmawiając telepatycznie z innymi drzewami, bo w zasadzie współdzieliło z nimi stan wiedzy, wraz ze wszystkimi fraktalnymi niuansami. Za to gadając z ludźmi musiało się niejako garbić do ich poziomu i wciąż domyślać o co im w zasadzie chodzi. Jestem po lekturze dwóch pierwszych książek tego samego autora (Orsona Scotta Carda) ale z innego cyklu: "Tropiciel" i "Ruiny". Jednym z fundamentalnych problemów jakie są tam poruszane jest kwestia prawdomówności między maszyną (androidy zwane, zapewne dla ciągłego przypominania im i sobie gdzie ich miejsce, "zbędnymi") a ludźmi (na potrzeby tego wpisu myślmy o takich ludziach jak my). Otóż, zbędni, wielokrotnie dają do zrozumienia, że powiedzenie prawdy uży

Oferta pracy

Edit: żeby było jasne, opisywane poniżej wydarzenia są fikcyjne, nie mają żadnego związku z moim obecnym czy byłym pracodawcą a jedynie służą jako analogia do czegoś o czym piszę pod koniec wpisu, więc o ile nie masz zamiaru czytać do końca, to nie wyciągaj proszę pochopnych wniosków. Będąc Polakiem na pewno znasz ten obrazek - jeśli nie z autopsji, to od znajomych. Szef, który doszedł do tego co ma nieznanymi do końca metodami, zatrudniający studentów i osoby z kredytami, łudzący ich nadzieją, że kiedyś na pewno pojawi się kasa. Nazwijmy go "Janusz". Oczywiście dokładna strategia, ani nawet taktyka na najbliższy kwartał nie są znane. "Pionowa" komunikacja w firmie, i tak szczątkowa, ma zazwyczaj formę "top to bottom", tj. typowe command&control. (Swego czasu by rozładować napięcia wystawiono skrzynki na opinie zwrotne od pracowników, ale ich opróżnianiem zajmuje się do dziś sprzątaczka). Nie zmienia to faktu, że można dostać po łapach za nie

Prawdziwy

Oglądając 58 sekundę poniżeszego filmu naszła mnie myśl - o kurde, to wygląda jak tkanka! Jesteśmy nic nieznaczącymi mikrobami w ciele jakiegoś monstrum, którego motywów i działań nigdy nie poznamy ani nawet nie dożyjemy tak powolne, wielkie i skomplikowane jest. A potem : może faktycznie jest tak, jak sugerowano już wiele razy, że wszechświat jest niczym radziecka zabawka matrioszka: małe kręcące się w koło kulki tworzą większe kręcące się w koło kulki : kwarki, elektrony, atomy, cząsteczki, planety, układy, galaktyki... może tak jest już w nieskończoność? I może w drugą stronę także? Może kiedyś, dysponując odpowiednio czułym "mikroskopem" zobaczymy na powierzchni kwarków jakieś małe ludziki? I wtedy pomyślałem: no nie, to by było idiotyczne. Jak małe to proste, więc nie mogą to być ludziki. Tak oto doszedłem do znacznie bardziej męczącej mnie teraz myśli: ludzie racjonalni (do których staram się zaliczać), często (chyba?) myślą o sobie (a przynajmniej chcą tak o sobi