Prostota a Skomplikowanie

W tej nieumiejetnosci naprawiania wspolczesnego sprzetu domowego, najbardziej irytuje mnie jawna sprzecznosc z daznoscia do prostoty. Oczywiste jest, ze o ile nie nafaszerujemy sobie mozgownicy elektronika, czy jakimis innymi metodami nie poszerzymy swoich mozliwosci mentalnych, to bedziemy sie otaczac rzeczami prostymi. Prostymi tak jak prosty jest wzor E=mc2, a nie tak jak alfabet. Alfabet ma wiecej literek niz ten znany wzor. Pojecia, ktore symbolizuja poszczegolne literki tego wzoru, sa byc moze calkiem skomplikowane. Bardzo skomplikowany wydaje sie sens stojacy za znakiem rownosci. Nie mniej sam efekt koncowy jest prosty. Da sie ten wzor zapamietac.

Przygladajac sie rzeczom i pojeciom, ktore nas otaczaja dostrzezemy, ze na najbardziej ogolnym poziomie abstrakcji sa bardzo proste. Jako informatyk, lubie o tym myslec jak o drzewie. W jego korzeniu jest bardzo prosty koncept, np. 'pralka'. Taka pralka ma w srodku iles podzespolow. Nie moze ich byc za duzo bo nikt by sie w tym nie polapal, zatem drzewo rozgalezia sie na 'klape','beben','programator' i cos tam jeszcze. Kazda z tych rzeczy rozgalezia sie dalej, ale rozgalezien z reguly nie ma za duzo. Na samym spodzie jest powiedzmy pralka\programator\procesor\uklad_scalony\tranzystor\polprzewodniki\prad\elektrony czy cos innego, co w zasadzie zupelnie nie obchodzi przecietnej osoby obslugujacej pralke. Natomiast pana mechanika powinien obchodzic jakis tam konkretny poziom w tym drzewie i powinien on umiec ogarnac go rozumem.

Modularyzacja. O to tu chodzi. Rozwoj cywilizacji ciezko zahamowac tylko i wylacznie ludzka glupota. Zawsze mozna wziac wiecej ludzi i kazdemu kazac myslec nad malym elementem calosci. Potem postawic nad nimi kogos kto widzac te elementy zlozy wieksza calosc, itd.

No i teraz do rzeczy. Wydaje mi sie, ze kazdy okres cywilizacji ma typowe dla siebie klocki, z ktorych usiluje cos sklecic. Klocki te wydaja im sie na tyle dobrze znana zabawka, ze nie przychodzi im do glowy inna metoda rozwiazania problemu niz skladanie czegos z tych klockow. Powiedzmy kiedys odlewano wszystko z brazu, potem np. wymyslono silnik parowy i napedzano nim co sie da, potem Edison wprowadzil prad do prawie kazdej dziedziny zycia, potem pojawily sie komputery, potem Internet, a w przyszlosci, kto wie, moze biotechnologia. Gdzies tam po drodze uzywano mechanizmow zegarowych i wydawalo sie komus, ze nakrecany na sprezyne programator to najprostszy pomysl. Ktos inny uznal, ze najprostszy sposob regulowania temperatury czy gaszenia swiatla na klatce schodowej to bimetal. Zawsze chodzilo o wybranie najprostszej metody.

Zyjemy w czasach gdy najprosciej jest uzyc mikroprocesora. Przykladowo: wiem, ze chce zgasic swiatlo po 5 minutach. Mam zatem pomysl co powinno byc zrobione. Umiem to sensownie wyrazic. Mam tez dostep do tanich mikroprocesorow, ktore robia to o co sie je prosi, wiec po co kombinowac ze sprezyna czy bimetalem. Podobnie jest z pralka, sterowaniem samochodem, czy rozwiazywaniem ukladow rownan.

Warto nad tym chwile pomyslec. Kazdy musi chyba sobie sam wypracowac odpowiedz na pytanie co jest prostsze: uzyc skomplikowanej technologii - aby w latwy sposob wcielic prosty pomysl w zycie, czy uzyc prostej technologii - za to dlugo sie glowic nad tym, gdzie podlaczyc rurki i jaki ksztalt ma miec krzywik.

Moja odpowiedz znacie - studiuje informatyke. Nie mniej oczekuje, ze podczas gdy my na studiach bawimy sie na wysokim poziomie abstrakcji, gdzies ktos powinien sie jednak uczyc jak dziala ten procesor i jak sie go naprawia.

Ale to nie koniec. Skomplikowane rzeczy, ktore wytwarzamy mozna z reguly prosto wyrazic na schemacie. Kazdy kto widzial schemat budowy procesora wie, ze to bujda. Ale jednak procesory projektujemy nie my, ale specjalnie zaprojektowane w tym celu maszyny. Maszyny te sa proste w obsludze i wprowadzaja one ten niezbedny poziom abstrakcji pomiedzy prostym czlowieczkiem a skomplikowanym dzielem. Zatem czasami abstrahujemy nie obiekt, ale metody.

Ale to tez jeszcze nie koniec. W pewnym momencie schematyczny projekt urzadzenia czy schemat postepowania tez zrobi sie juz zbyt skomplikowany, aby go ogarnac. Nalezy sie tego spodziewac, skoro postep prze do przodu, a my stoimy w miejscu. I faktycznie, byc moze czesc Was slyszala kiedys o 'stosie IP' lub o 'pionie kadrowym', czy tez o innych abstrakcyjnych opisach abstrakcyjnych przeciez schematow. Oprocz warstw abstrakcji nasza cywilizacja dorobila sie juz pionow abstrakcji, ktore jak odwierty probuja przebic sie przez kolejne poziomy uproszczen, spiac je w kupe i opisac jeszcze prosciej.

Zapewne wiecie, ze w tak duzych projektach jak powiedzmy napisanie nowego Windowsa, czy zarzadzanie panstwem, z reguly nie ma ani jednej osoby, ktora by dokladnie wiedziala co jest grane. Kazdy tkwi w wyznaczonym mu rozgalezieniu drzewa i stara sie na ile to mozliwe zrozumiec to co sie dzieje w jego najblizszym otoczeniu. Czy mozna zatem powiedziec, ze wytworzyla sie tu jakas nadswiadomosc? Zadna pojedyncza komorka nie ma pojecia co jest grane a mimo to caly organizm zmierza w miare sensownym kierunku. Pierwsze panstwa powstaly cholernie dawno i pewnie nie raz juz sie ktos nad tym zastanawial. Mnie to akurat nie ciekawi. Ciekawi mnie co innego.

Jesli, kazda osoba jest w stanie ogarnac tylko skonczenie wiele pojec, to co jesli przyjdzie nam sie zmierzyc nie z synteza, a wiec kreowaniem, ale z analiza, a wiec zrozumieniem? Co jesli pewnych rzeczy naprawde nie da sie pojac tak mizernym rozumem? Co? Pstro. Po prostu bedziemy podziwiac, moze nawet bedziemy umieli skopiowac, ale raczej nie zmodyfikowac i poprawic. Nie znam sie na tym, ale podobno fizyka bardzo dlugo borykala sie z tym, ze opisywala tylko to co umiala opisac. Ponoc rownania rozniczkowe wydaja sie bardzo fajnym narzedziem do analizy, tak dlugo jak dlugo analizujemy cos co sami zsyntezowalismy, tak aby sie dalo zanalizowac. Tymczasem prawdziwa natura zaskakuje nas tak skomplikowanymi rownaniami, ze przeplyw wody przez akwarium czy jednoczesne zderzenie trzech kulek nastreczaja nie lada problemow.

W informatyce co i rusz udowadnia sie, ze czegos tam jakis tam model komputera nie jest w stanie pojac badz rozstrzygnac. Najslawniejszy jest model, o ktorym sam jego autor smial twierdzic, ze odzwierciedla sposob myslenia czlowieka. I rzecz jasna pokazano, ze istnieja twierdzenia, ktorych tego typu komputer nie moze obalac ani dowodzic, bo jest na to za glupi. Rzecz mniej jasna, istnieje zawsze hipotetyczny lepszy model komputera, poszerzony wlasnie o mozliwosc odpowiadania na te pytania, na ktore poprzedni model nie dawal rady. Nie wiem gdzie na tej drabinie tak naprawde siedzimy. Wazne, ze wyniesione z zajec intuicje sa takie, ze zawsze jest jeszcze cos wyzej.

Ale intuicje te moga byc zupelnie bledne. Wszak wyprowadzil je czlowiek. Paradoksalnie wiec, ile warte sa jego rozwazania dla kogos kto jest wyzej? Byc moze ktos, kto jest wyzej, potrafi sobie udowodnic, ze ponad nim nikogo juz nie ma. Byc moze ktos, kto jest jeszcze wyzej smieje sie do rozpuku slyszac to.

Tak, troszke bredze. Nie mniej to co tu wypisuje ma sklaniac do myslenia, a nie byc ostatecznym wnioskiem z owego myslenia.

Popularne posty z tego bloga

Szczęście jako problem inżynieryjny

Kilka rzeczy, o których żałuję, że nie powiedziano mi, gdy byłem młody

Produkt: Ojciec*