Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2018

Produkt: Ojciec*

Należę do rodziców, którzy traktują wychowanie dziecka jako projekt. Czy może raczej, z racji braku klarownego deadlineu - jako produkt . A to dlatego, że nie ma co ukrywać, że zajmuje to masę zasobów, wymaga nauki, koordynacji, komunikacji, planowania krótko- i długofalowego. Wszystko to można zrobić lepiej, albo gorzej. Moim zdaniem lepiej, jeśli nie ucieka się przed nazywaniem rzeczy po imieniu. Należę też do ludzi, którzy są przerażeni, gdy widzą rodzica próbującego spełnić swoje ambicje poprzez dziecko. Jedna obawa, to, że dziecko może zwyczajnie cierpieć będąc przymuszane do gry na pianinie. Inna, to, że dziecko, które oryginalnie lubiło konie, znienawidzi je po godzinach jazdy konnej na siłe. Sądzę, że odpowiednio "profesjonalny" rodzic, jest w stanie dobierając techniki zaszczepić miłość do pianina, nie zniszczyć miłości do koni i jeszcze wcisnąć gdzieś łacinę (choć to pewnie rzadkość) jednak nawet wtedy jest ryzyko, że dziecko znienawidzi samego rodzica i gdy tylk