Aktualizacja Firmawareu

Jeśli ludzkie ciało to hardware, myśli i umysł to software, to jest jeszcze coś, co wie kiedy zwiększyć tętno, wie kiedy przeć, co krzyczeć i jak rozglądać się po pokoju - firmware.
Możemy iść na siłkę, wszczepiać protezy, zęby z bluetoothem i wciągać białko - to jest rozwój hardwareu.
Możemy czytać, dyskutować, uczyć się, opowiadać, zwiedzać, trenować układy do baletu - to jest software.

To co mnie ostatnio zastanowiło, to czy jest jakieś pole do popisu w kwestii firmwareu.

Wiemy o całej masie błędów w hardwarze i softwarze: ślepe kiszki, uprzedzenia, błędne decyzje ekonomiczne, itd.
Presja selekcyjna słabnie, a nawet gdy była silna, to nie była w stanie wyskoczyć poza lokalne optima.
Do tego potrzebny jest prawdziwy "inteligent design" taki z użyciem pomyślunku, algorytmów i optymalizacji.

Poprawić możnaby pewnie było kwestie gospodarki hormonalnej, enzymów i ogólnie "chemii". Wiele z tego co dzieje się w naszym ciele, traktujemy trochę jak magię i nie próbujemy z tym dyskutować. "Muszę siku", "mam alergię", "czuję się zmęczony", "zakochałem się", "wkurwił mnie".
Może by to odczarować i zoptymalizować? Czy nie mógłbym dostawać strzału adrenaliny zbliżając się do mety? Czy naprawdę muszę dostawać hertzklekotów na rozmowie rekrutacyjnej?

To chyba było u Dukaja w Krainie Niewiernych, a pewnie i w Matrixie, że żołnierze wgrywali sobie nowe wzorce ruchów. Np. trochę inny sposób zginania kolan, czy ustawiania stopy może znacząco wpłynąć na zmęczenie przy marszu czy biegu, ale "odruchowo" robimy to źle, bo tkwimy w jakimś lokalnym optimum. Ile to już razy próbowałem się usadzić w fotelu w wygodnej pozycji, po to tylko by po 20 minutach zorientować się, że stopniowo "spłynąłem" ku jakiemuś lokalnemu optimum, w którym jednakowoż krzyż mnie boli jak sto diabli.

Jak byłem w liceum, to z pożyczonej książki o 3dstudio max po raz pierwszy dowiedziałem się o inverse kinematics. Wtedy chodziło głównie o to, by animator nie musiał definiować klatka po klatce wszystkich ustawień wszystkich stawów, tylko deklaratywnie określał, że w klatce 0 palec wskazujący ma być tu, a w klatce 100 ma naciskać na przycisk windy, a co dzieje się po drodze, wylicz komputerku sam, wiedząc jakie stawy ma człowiek, w którą stronę i w jakim zakresie mogą się wyginać. To często gęsto jest niedospecyfikowany układ równań: mając kilka przegubów można ustawić palec wskazujący w tym samym miejscu na różne sposoby wyginając resztę ręki i ciała. W robotyce jak sądzę, optymalizuje się takie rzeczy pod kątem wydajności energetycznej: nie wszystkie sposoby przywołania windy są równie męczące. Niedawno po sieci krążył filmik w którym naukowcy zanimowali na ekranie komputera zwierzęta, ludzi i zupełnie zmyślnone bestie, zadając tylko bardzo zgrubne cele (przejdź 100 m do przodu) i pozostawiając kwestię optymalizacji energetycznej (a także ułożenia i punktów zamocowania mięśni) komputerowi. Wyniki były jak dla mnie zaskakująco naturalne i wiarygodne. Co mnie najbardziej wzruszyło, to, że "podkręcając śrubę" (szybciej biegnij, szybciej!) zmuszono komputer do odkrycia stępu, cwału, galopu i innych zupełnie "nieciągłych" "nieliniowych" przejść pomiędzy rozwiązaniami. Tzn. w sumie to poruszyło mnie nie tylko to że komputer to zrobił, ale że zrobiła to natura, bo jej na pewno było ciężej nauczyć geparda biegać.

Gdyby takie upgradey istniały, to ciekawe na jakich zasadach byłyby sprzedawane/licencjonowane/rozwijane/dystrybuowane. Darmowy Opensource Human 2.0, a może Amazon Cloud Humanity płatny $30/mo? Ile zapłaciłbym za lepszą gospodarkę snem? Ile za nie odbieranie mi starości? Jak dystrybuować bugfixy do kernela mięśnia sercowego? Ile wart byłby exploit na trzustkę na czarnym rynku? Czy byłaby osobna olimipiada dla "organicznych" ludzi? Czy domagaliby się praw w szkołach i wklejek do podręczników?

Nie znam się zupełnie na anatomii ani medycynie, ale wyobrażam sobie, że obecnie w moim ciele rozkazy i raporty płyną poprzez dwa pasma informacyjne: elektrykę w nerwach i chemię w krwi. Może nawet te drugie są tylko manifestacją, wykonaniem tych elektrycznych rozkazów, bo przecież sama informacja nie przeistoczy się w materię i czyny (chociaż w sumie mamy w komórkach silniki elektryczne i pompy elektrostatyczne i...). W każdym razie to czego mi np. brakuje to jakiegoś sensownego monitoringu tego co się we mnie dzieje. Chciałbym mieć taką tablicę rozdzielczą z wskaźnikami cukru, hormonów, toczącymi się bitwami z drobnoustrojami, zakwasami, zgagami, niestrawnościami, itd. Oczywiście nie cały czas, ale na zawołanie. Irytuje mnie to, że jest 2014 rok a najprecyzyjniejsze co umiem powiedzieć lekarzowi to "no tu gdzieś mnie bolało, ale teraz przestało". Ja rozumiem, że komunikat musi być prosty, zrozumiały i nieignorowalny i dlatego ból boli. Ale mógłby chociaż zawierać więcej danych. Stack trace or get the fuck out!

Popularne posty z tego bloga

Szczęście jako problem inżynieryjny

Kilka rzeczy, o których żałuję, że nie powiedziano mi, gdy byłem młody

Produkt: Ojciec*