Kim Śnię?

Zrodziła mi się w głowie wczoraj pewna koncepcja, którą chciałbym Wam przedstawić.
Nie jest to jednak coś co umiem udowodnić czy w pełni wyjaśnić, więc jeśli czytać będziecie ten wpis z nastawieniem "na nie", to zapewne nie będziecie mieli żadnej frajdy.
Jeśli jednak macie nastrój na zanurzenie się w cudzej fantazji i umysł otwarty na analogie, aluzje i hipotezy, to poniżej przedstawiam listę skojarzeń, które wszystkie kręcą się w około centralnej idei, którą podsumowałbym tak : spanie i sen są softwareową naroślą, odpowiednikiem ślepej kiszki, może nawet wirusem.

  1. Czasem zauważam u innych ludzi, że robią coś bez sensu, jakby z nawyku i bez refleksji. Czasem u samego siebie. Sceptyczna postawa każe mi w takiej sytuacji zadać pytanie: ale po co? Jeśli nie znajduje sensownego uzasadnienia, próbuję przestać. Jak nazywamy takie coś co robimy, mimo, że nie wiemy po co? Przesąd? Nawyk? Jest jedna rzecz, którą wszyscy robimy a nie umiemy powiedzieć po co, a mimo to, wszyscy omijają ten temat jakby nie istniał.
  2. Podobno to nie kawa pobudza nas z rana, tylko brak kawy powoduje syndrom odstawienia, czyli uczucie zmęczenia i senności. Czasem ze zmęczenia sięgam po alkohol. Do jakiej kategorii należą te wszystkie rzeczy które robimy bez istotnego powodu, ale dlatego, że czujemy zmęczenie? Nałóg? Uzależnienie?
  3. Wielu wybitnych, zdrowych na ciele i umyśle, długo żyjących ludzi, spało raptem 4h dziennie.
  4. Oligopol to pojęcie z ekonomii - opisuje sytuacje, gdzie agenci którzy mieli ze sobą konkurować zaciekle o efektywność, dogadują się, np. po to właśnie by obniżyć standard i zaoszczędzić zasoby
  5. Wiele nałogów jest szkodliwych, np. picie alkoholu, a mimo to robimy to. Można by spytać: jaki to ma ewolucyjny sens? Przecież jedyny trzeźwy na imprezie powinien móc wyrwać więcej kobiet; jedyny który nie śpi - mógłby okraść pozostałych, itd. Powinna istnieć presja selekcyjna skłaniająca do nie ulegania nałogom! A jednak w przyrodzie nie zawsze chodzi o ślepą optymalizację - częściej chodzi o subtelne trade-offy. Np. między sukcesem, a prostotą systemu (zaraz dojaśnię o co mi chodzi). Innymi słowy, jeśli do okoła wszyscy piją, śpią, palą itd, może nie być sensu się wychylać, bo wymagałoby to przekomplikowanego mózgu. Oligopol.
  6. W przyrodzie wysiłek walki często wydaje się nieopłacalny więc istnieją różne strategie jej unikania. Od "zawsze uciekaj" do "uciekaj jeśli to Twoja kolej". To ostatnie wymaga "złamania symetrii". Niektóre zwierzęta ustępują sobie nawzajem na przemian co wymaga pamięci i umiejętności rozpoznawania innych. Wiele jednak do łamania symetrii używa czegoś zewnętrznego wobec zaaferowanej dwójki osobników, czyli środowiska. Np. instynkt terytorialny, pozwala w oczywisty sposób złamać symetrię: ja jestem na moim terytorium a Ty nie. Co ciekawe istnieją zwierzęta, które używają tej asymetrii niezgodnie z naszą intuicją - właściciel domku oddaje domek najeźdźcy a sam idzie szukać własnego!
  7. Powiedzmy, że chciałbym się dogadać z innymi ludźmi, a może nawet wszystkimi z ssakami, że chcę zawrzeć "rozejm". Ja nie będę okradał Ciebie, a Ty mnie, przez kilka godzin dziennie, abyśmy nie musieli niepotrzebnie robić wart i się męczyć. Które 8h proponuję wybrać, skoro nie mamy zegarków? A, nie, czekaj mamy jeden: słońce. Może będziemy odpoczywać gdy będzie ciemno. Oczywiście są też zwierzęta, które robią dokładnie na odwrót. Oczywiście są też takie, które używają innych zegarów (np. sen zimowy).
  8. Język mówiony to rzecz nabyta, ale wchodzi nam do głowy w dzieciństwie i odtąd nasze myśli toczą się np. w języku polskim. Ma to dramatyczne konsekwencje, bo każdy język zawiera pewne koncepty, a pewnych nie, pewne skleja, a pewne rozdziela.
    Szybki przykład: mamy w naszym języku rodzaje męski, żęski i nijaki. Popatrzcie ile szkód to wyrządza np. w kwesti LGBT. Po pierwsze, brakuje sensownych form dla osób które mają inne upodobania. Po drugie, sama nasuwa się myśl, że muszą w takim razie wpadać do kategorii "nijakich". Inny przykład: mamy czas teraźniejszy, przeszły i przyszły. I automatycznie zaczynamy myśleć o świecie w takich właśnie kategoriach i szufladkach. Są języki w których brakuje niektórych z tych czasów i ludzie myślą tam o świecie inaczej! Są filozofie, które mówią, że przeszłość i przyszłość nie istnieją - są tylko konceptami, a jednak my wierzymy w ich realność, tak jakby były czymś namacalnym.
  9. Dużego softwareu nie robi się jako "monolit". Dzieli się na mniejsze moduły, procesy. Z ograniczonymi kompetencjami. Z możliwością zepsucia się nie narażając reszty. W komputerze masz pewnie kilkadziesiąt różnych działających programów, zanim w ogóle uruchomisz przeglądarkę.
  10. We wszystkich znanych mi językach istnieje liczba pojedyncza. "Ja" jest pojedyncze. Być może jest to największe kłamstwo, jakiego uczymy się od dorosłych - że muszę o sobie myśleć jako o spójnej całości. Że muszę o innych myśleć jako o spójnych całościach. W fizycznym sensie (worek mięsa) jest to pewnie prawda (jestem w jednym konkretnym miejscu), więc całkiem praktyczne wydaje się mieć w języku takie konstrukcje ("mama jest w toalecie"). Ale to powoduje, że nie umiemy pomyśleć o sobie jako o zbieraninie.
  11. Zdarzyło mi się nieraz coś bazgrać długopisem podczas rozmowy telefonicznej. Zdarzyło mi się nieraz przenieść coś skądś dokądś w mieszkaniu, nie zastanawiając się ani czemu to robię, ani gdzie to powinno być. Zdarza mi się nagminnie patrzeć we wsteczne lusterko auta nie rozbijając się przy tym. Jakaś część mnie wie jak rysować długopisem - a nie jest to proste, bo pamiętam jak się tego uczyłem jako dziecko. Jakaś cześć mnie umie chodzić. Część wie gdzie leżą kubki. Część wie na którym jadę biegu. Część obserwuje pobocze i dystans do następnego auta.
  12. Ale to nie koniec fragmentacji. Kim innym jestem w pracy, kim innym w domu, kim innym w odwiedzinach u mamy, kim innym u znajomych. Nie mówię tylko o sposobie bycia, czy mówienia, ale też o ciągłości wspomnień i przyszłych myśli - spotykam kumpla i od razu nawiązuję do poprzedniej rozmowy. Odwiedzam mamę i już snujemy plany na święta. Wchodzę do pracy w poniedziałek i nagle przypominam sobie co miałem do zrobienia w piątek. Ludzie którym szwankuje połączenie między półkulami mózgowymi nagle dzieją się dziwne rzeczy: rysują ale nie wiedzą co, nie poznają osoby na zdjęciu, ale umieją ją narysować itp. Przypinamy takim metki "schizofrenii" itp. To nie rozdzielenie półkul sprawia że stają się dwoma systemami. Rozdzielenie w reszcie im to uświadamia - coś z czym spotykamy się na codzień, tylko to olewamy. Wielozadaniowość, multitasking, procesy. Kto pamięta czasy IRCa to wie co to "split" - gdy nagle wychodzi na jaw, że serwerów jest kilka, a nie jeden, mimo, że dotąd tak dobrze udawały. To, że serwerów jest więcej niż jeden to nie choroba, tak ma być. Problemem jest tylko że nie mogą się ze sobą skomunikować.
  13. Język nas i innych ogranicza. Jesteśmy potem sfrustrowani na siebie: jak mogłem o tym zapomnieć? Gdzie ja to zostawiłem? Na innych: dziwne, że się tak zachowała, to do niej nie podobne! Wczoraj mówiłaś co innego!
    Bardzo to w ogóle śmieszne zjawisko, że inne osoby zawsze próbujemy widzieć prościej niż siebie samych. Ja, to wiadomo: skomplikowany złożony byt o którym mowa w horoskopach. Skrywam setki tajemnic. Natomiast Wojtek? Wojtek to urodzony komediant! Zajebiście się z nim pije. Ale czy wiem jakie ma problemy w domu? O czym marzy? Czego się boi? Liczba pojedyncza, strasznie wygodnie zabija te problemy.
  14. Wiele bytów mało zasobów - to często punkt wyjścia do konkurencji i ewolucji. Rynki, biosfera.
    Mózg. Mamy jeden skończony mózg i całą masę procesów. Nie jest dla mnie w pełni jasne jak działa tutaj presja selekcyjna, ale jest dla mnie pewne, że czasem jest większa czasem mniejsza. Jeśli część mózgu mówi "ja będę się zajmowała zmianą biegów!" to jest jasne, że się przyda i że musi to robić dobrze, bo inaczej zginiemy. Jeśli jakaś część mózgu mówi "ja będę się zajmował nocą tym, żeby hm.. no tym co trzeba robić nocą!", to IMHO mamy do czynienia z podobną "presją" jak na stanowisko stróży nocnych - nie wiem czy zauważyliście, ale to zawsze są emeryci, renciści itp, oraz to co robią w pracy, to często układanie pasjansów, dzwonienie po rodzinie itd. Zepsucie wynikające z niskich oczekiwań na dane stanowisko (a także niskiej pensji).
    Leżenie w łóżku jest łatwe.
  15. Może więc śnimy, bo ... możemy. Nie ma presji kształtującej ten proces w cokolwiek przydatnego.
  16. Z drugiej strony to jest aż 1/3 życia. Olbrzymie zasoby, nieograniczone możliwości. Think: ZUS i inne organizacje, które mają sporo kasy i nie bardzo czują presję wydawać ją sensownie. Pomijając oczywistą korupcję i robienie bzdur (marmurowe budynki, sny), dochodzi potrzeba "samo-udowodniania swojej potrzeby". Druczki, przepisy, hierarchie, polityka. Senność, zmęczenie. Muszę spać, bo.... eee... bo ta część mnie która lubi spać, mówi, że muszę iść spać.
  17. W Incepcji jest taka jedna scena, która bardzo zapadła mi w pamięć: biedni mieszkańcy jakichś slumsów leżący na byle-jakich polowych łóżkach w jakiejś zatęchłej piwnicy, podłączeni do maszyn indukujących piękne sny. Wierzę, że bardzo szybko może się okazać ekonomicznie rozsądnym takie właśnie rozwiązanie: śnić o byciu milionerem jest znacznie taniej niż nim być. Jeśli komuś się to wydaje zbyt odjechane, to chciałem przypomnieć, że to się już dzieje: ludzie konsumują narkotyki, czytają książki, grają w gry RPG. Second-life nawet pochłonął parę osób. Co ważne, wirtualna rzeczywistość nie musi być idealna - wystarczy by mózg myślał, że jest idealna, co można uzyskać, jeśli np. mózg świadomie stara się, żeby dać się nabrać, bo chce dać się nabrać.
    Myślę, że z taką sytuacją mamy do czynienia we śnie : mózg zna siebie na tyle dobrze, by wiedzieć jak samego siebie przekonać, że to co widzi jest prawdziwe, a poza tym chce to robić, bo jest mu z tym miło.
  18. Pracując nad NK i matmat.edu.pl miałem okazję sporo myśleć nad gryfikacją. Na pierwszy rzut oka zachęcanie ludzi do robienia czegoś, prezentując im to jako grę, czy wyzwanie, wydaje się super. Ale w praktyce zawsze powoduje olbrzymi problem: jak ustalić punktację i zasady, aby ktoś kto gra zgodnie z tymi zasadami by dostać jak najwięcej punktów faktycznie robił to o co Ci chodzi.
    Np. niektóre gry na NK zachęcają abyś zapraszał znajomych do gry dając Ci promocyjne upominki, gdy ktoś przyłączy się do gry z Twojego polecenia. Efekt? Ludzie zakładają po 20 lipnych kont dziennie, byleby odebrać 20 nagród.
    Próby rozliczania pracowników za efekt są pewnie jednym z głównych powodów ostatniego kryzysu globalnego.
    Co innego gdy gra pozostaje grą, tj. jest całkowicie wirtualnym bytem i ewentualne "oszustwo" nic realnego Ci nie daje.
    Co innego gdy system jest w pełni realny, punkty i zasady realne, a oszukiwanie niewiele Ci da (np. próba oszukania własnego głodu).
    Ale gdy system jest realny, a punkty i zasady nierealne albo vice-versa, "robi się niezdrowo".
  19. Idea, że mózg uczy się co dobre poprzez system kar i nagród (ból/endorfiny), wydaje mi się więc rozwiązaniem co najmniej ryzykownym i podatnym na błędy, żeby nie powiedzieć "z dupy".
    Jest jednak proste w implementacji, a więc ewolucja pewnie dość szybko odkryła to rozwiązanie jako fajny trade-off między sensownym zarządzaniem, a prostym zarządzaniem:)
    Wierzę, że ludzie są zdolni oszukiwać samych siebie, pijąc alkohol, udając elfy, czy kładąc się na polowym łóżku podłączonym do aparatury generującej piękne sny.
    Ale problem jest nawet bardziej zabawny w przypadku mózgu (niż firmy), bo kto w przypadku mózgu ustala zasady i rozdaje nagrody?
    Mózg!
    To jest coś co najbardziej mnie intrygowało w tej teorii sieci neuronowych, że to mózg sam ocenia swoją pracę po czym sam dozuje sobie ból lub szczęście.
    Jak długo taki system może działać bez korupcji i patologi?
    Graliście kiedyś w karty z dzieckiem, które cały czas upiera się zmieniać zasady tak by mu pasowały? Nie polecam.
  20. Być może znacie taką anegdotę o badaniu na małpie (albo szczurze), która mogła naciskając czerwony przycisk powodować elektryczny impuls w swoim mózgu równoważny orgazmowi. Podobno owa nieszczęsna małpa naciskała ów przycisk aż zeszła na zawał.
    Doprawdy, nie pojmuję zatem jak to jest, że mózg, który ma możliwość wydzielać te chemikalia w dowolnie wybranym przez siebie momencie, nie robi tego non stop.
    Pomyślcie nad tym chwilę: skoro sieci neuronowe uczą się np. chodzić czy posługiwać długopisem "niewprost" bo tak naprawdę uczą się co trzeba zrobić aby dostać strzał dopaminy, to kto i w jaki sposób uczy tę część mózgu która odpowiada za ocenienie czy należy wydzielić dopaminę czy nie? Przecież ta część mózgu właśnie jak żadna inna, powinna czuć się nonstop nagradzana "wprost", za to co robi, czyli za wydzielane dopaminy. Powinna więc czuć presję by robić to jak najczęściej.
    Analogicznie ta część która "robi ból", powinna "bać się" to zrobić.
    Tak jak ta małpa: droga na skróty powinna dominować.
    Po co starać się chodzić, pisać, liczyć, skoro mogę cały czas wciskać przycisk?
  21. często przed zaśnięciem, kiedy jestem zmęczony, dumam nad jakimś programistycznym czy informatycznym problemem i nagle łapię się na tym, że to o czym myślałem przed chwilą jest totalnym bełkotem/absurdem i że na pewno "zasnąłem" w trakcie rozumowania. Z drugiej strony ni cholery nie umiem sobie przypomnieć co w zasadzie myślałem. Ani jednego wyrazu! Ale wiem, na 100%, że coś myślałem, pamiętam upływ czasu, nastrój, kolorystykę tych myśli, ale nie słowa. A może tych słów wcale nie było? Może po prostu spałem jak kamień, a po przebudzeniu mój racjonalizujący wszystko umysł musiał rozpaczliwie wyjaśnić sobie samemu co robił przed chwilą i zapycha luki niejasnymi wspomnieniami rzeczy których nie było - to by wyjaśniało niemoc przywołania konkretnych słów. Sądzę jednak, że jest inne wyjaśnienie : może te myśli myśli "ktoś inny", tj. inna część, inny proces. Jeden z tych dziesiątek procesów, które zbiorczo nazywam "ja", ale czasem nie życzą sobie ze sobą nawzajem rozmawiać?
  22. w NK mamy pełno serwerów i jeden centralny "syslog" - serwer zbierający raporty, czyli logi z innych serwerów. Centralne miejsce, ale nie centralne sterowanie. Nie szef u steru, tylko stenotypista. Wierzę, że ze świadomością tak właśnie jest - działa post factum, odnotowując co zaszło, co pomyślała jakaś część mnie. Z czasem taki stenotypista może ulec złudzeniu, że to on pisze tę powieść, on więc jest jej autorem. Ale to złudzenie. Zastanów się: skąd bierze się kolejna myśli w Twojej głowie - "ja ją sam z siebie pomyślałem!" wydaje się na pierwszy rzut oka sensowną odpowiedzią, ale jak się nad tym głębiej zastanowić to nie ma sensu. Przykładowo jadę sobie rowerem i nagle przypominam sobie że ktośtam ma jutro urodziny. Nijak nie wiąże się to z moimi poprzednimi myślami, które dotyczyły głównie przerzutek i kierownicy. Znacznie łatwiej to wytłumaczyć, gdy przyjmiemy, że różne części mojego mózgu działają "w tle", i tylko jak mają coś ważnego do przekazania, to wysyłają "wpis do sysloga".
  23. czy to możliwe, że od tysiącleci, miliardy ludzi robią coś co jest niepotrzebne, tylko dlatego, że od dziecka są trenowani przez rodziców, utwierdzani przez obserwowanych na około ludzi, a przede wszystkim zachęcani gorąco przez narkotyczny głód samego mózgu?
  24. "Gołębi przesąd", to takie zjawisko potwierdzone eksperymentalnie, że zwierzęta (np. gołębie) rozpaczliwie próbują racjonalizować wszystko co robią. Przykładowo jeśli w klatce jest dozownik jedzenia, który wydaje jedzenie po naciśnięciu przycisku, to gołąb szybko uczy się, że trzeba naciskać przycisk. Jeśli jednak przycisk nie jest nijak połączony z dozownikiem, a dozownik po prostu sam z siebie wydaje pożywienie co 10 minut, to gołąb daje się nabrać, że musi naciskać przycisk.
    Jeśli myślisz, że ludzie są na to odporniejsi, to się mylisz - podobno ponad 50% wind na świecie, które mają "przycisk zamykania drzwi szybciej", tak naprawdę nic sobie nie robi z tego, że ten przycisk wciskasz - a mimo to, ludziom wydaje się, że to działa.
    Z resztą, kto z nas nie kręcił myszką, aby przyspieszyć działanie komputera.
  25. Indianie tańczyli by sprowadzić deszcz. Chrześcijanie modlą się o wyzdrowienie bliskich.
  26. Czy aby potwierdzić te tezy mam zamiar przestać spać? To nie takie proste - to tak jakby alkoholik miał przestać pić, tylko dlatego, że wie, że jest alkoholikiem. Tak jak wyjaśniałem powyżej, spanie sprawia przyjemność. Czemu miałbym przestać to robić?
    Dlatego, że wiem, że to jest fałszywa przyjemność? A czymże jest prawdziwa przyjemność? Niektórzy filozofowie pewnie powiedzieliby, że świat jest tylko tak realny jak Twoje jego postrzeganie, więc jak coś sprawia przyjemność, to nie ma sensu pytanie czy to prawdziwe czy fałszywe. Poza tym, skoro już akceptuję fakt, że w głowie mam kilkadziesiąt procesów, to muszę też zaakceptować, że każdy z nich może mieć inną etykę, system wartości i poczucie realności. Jedna część mnie uważa, że to chore tyle spać, zamiast np. programować. Druga uważa na odwrót. Na pewnym poziomie świadomości wiem, że picie alkoholu czy prokrastynacja są szkodliwe. A i tak to robimy! Miliony ludzi.
  27. cały ten natłok skojarzeń zaczął się gdy zdałem sobie sprawę, że mój nowiutki komputer zdążył już zużyć 60GB dysku C.
    Zastanawiając się jak do tego doszło, postawiłem hipotezę, że pewnie pliki tymczasowe, albo pliki ściągane z netu, nie są odśmiecane dopóki starczy dysku. "Scale to fit". Skoro jest miejsce to po co się starać. Im mniej istotny i nadzorowany kawałek kodu, tym bardziej swawolnie może podchodzić do zasobów. I tak zrodziła mi się koncepcja, że może śpimy nie "po to by cośtam", tylko "dlatego, że możemy".

Popularne posty z tego bloga

Szczęście jako problem inżynieryjny

Kilka rzeczy, o których żałuję, że nie powiedziano mi, gdy byłem młody

Produkt: Ojciec*