Dziwny pedantyzm

Tak, wiem co to jest psychoza natręctw i chyba jej nie mam.
Wiem kim jest pedant i na pewno nim nie jestem.

Ubrania potrafią tygodniami leżeć nieposkładane ubrania do szafy, a jednak gdy majsterkuję w domu, to każde narzędzie muszę koniecznie odłożyć na miejsce gdy tylko przestanie być potrzebne.
Mam ogólny bajzel na biurku, ale nie wytrzymam choć jednej nie używanej zmiennej w kodzie.
Nie mam pojęcia ile wydajemy miesięcznie na benzynę, ale planując podróż MPK potrafię przejść parę kilometrów by zaoszczędzić 1.5 pln, a jak jadę autem to w głowie ciągle robię dijkstrę (no, tak na prawdę to brute forcea po znanych mi fragmentach miasta) i gapię się na licznik spalania (przy czym to ostatnie okazało się mieć większy związek z krótkowzrocznością [czy raczej: przykurczem mięśnia rogówki] i odkąd mam okulary do jazdy to patrzę tylko przed siebie a nie na licznik, bo go nie widzę;P).
Chodząc na piechotę mam w nosie czy trawnik będzie podeptany, albo czy psy robią nań kupę, ale jeśli sqrt(2) < 2, to raczej idę na ukos.
Na opakowaniu farby dwuskładnikowej napisano, że należy ją zmieszać w proporcji 3.5 : 6.5.
Udało mi się ze słoika, taśmy klejącej, markera, miarki do mąki, która ma podziałkę co 100 ml, miarki do ...w sumie nie wiem czego, no taka miarka co jest dołączana jako tłok do miksera ... z podziałką co 50ml ale kończącą się na 300ml, zmajstrować narzędzie do odliczania 140 ml i 260 ml.
Jakaś wewnętrzna siła kazała mi powtórzyć eksperyment z kalibracją dwa razy używając wody i całe szczęście bo okazało się, że patrzyłem na "mg of sugar" zamiast "ml of water".
Gdy piszę kod nie używając bibliotek standardowych, nie potrafię skończyć dopóki każdy fragment nie jest optymalny z dokładnością do stałej ukrytej pod O :)
Całe szczęście, że istnieją biblioteki, z których mogę skorzystać by zrobić map, czy filter, nie dlatego, że nie umiałbym sam tego napisać poprawnie czy zwięźle, ale dlatego, że pozwalają mi się skupić na innym rodzaju optymalizacji: minimalizacji długości kodu.
To nie usypia tego dziwnego pedantyzmu, ale przynajmniej nakierowuje go na nieco lepsze tory : tzn. o ile krótszy kod jest bardziej zrozumiały, co nie zawsze jest prawdą.
Gdy odkurzam, zawsze zastanawiam się nad problemem TSP, oraz minimalizacji liczby przepięć wtyczki do kontaktu.
Opracowałem optymalny sposób odkurzania schodów.
Gdy maluje, zastanawiam się jak zapewnić by każdy obszar ściany był pokryty dokładnie taką samą ilością farby, w obliczu niedoskonałości wałka, oka, ruchów itd. Swoją drogą, czy ktoś z Was zauważył, że jeżdżąc wałkiem góra-dół, to samo miejsce wałka trafia w to samo miejsce ściany, co raczej nie pomaga?
Mogę mieć kurz i burdel na podłodze, ale czarny kręcony włosek przylepiony do farby podczas malowania nie daje mi spokoju.
Pragnę uspokoić, że źródłem włosków jest wałek malarski, a nie inny.
W każdym razie jakbyście się zastanawiali jak się ich pozbyć, to polecam użyć taśmy malarskiej i przylepić włosek do taśmy kciukiem.
Wyjęcie naczyń ze zmywarki może czekać godzinami i dniami, ale jak już je wyciągam, to ilość problemów (współbieżność oburęczna przy przekładaniu sztućców, stack-sorting talerzy, bin-packing kubków w serie półkowe) aż się prosi o gryfikację poprzez google glasses:)

Błędy ortograficzne czy językowe, to u mnie norma. Ale w kodzie? Nigdy.

Czy to pedantyzm, psychoza natręctw, czy po prostu wychowanie w kulturze nauk ścisłych?

Popularne posty z tego bloga

Szczęście jako problem inżynieryjny

Kilka rzeczy, o których żałuję, że nie powiedziano mi, gdy byłem młody

Produkt: Ojciec*